poniedziałek, 16 lutego 2015

O dziewczynce, wężu i starych legendach - "Łauma" KRL'a

Blog jak to blog - do pisania służy, a że na Kotach więcej jest rysunków niż tekstu, to raz na ruski rok napisać coś dłuższego mogę. No i doczekaliście się, będzie recenzja. A potem kolejna. I pewnie kolejne, jak mi się spodoba takie rozpisywanie się.

Siedziało mi się w Krakowie bity tydzień przez ferie, także udało mi się pożyczyć od Rysownika (znaczy się, planowałam poprosić o pożyczenie, ale Rysownik pierwszy wyszedł z tą inicjatywą) dwa komiksy - "Łauma" KRLa oraz "Czerwony Pingwin musi umrzeć" Śledzia. O tym drugim będzie innym razem, dzisiaj skupimy się na Łaumie.



Łauma to niepozornie wyglądający komiks, który skrywa w sobie magię polskich legend i wierzeń ludowych - Główna bohaterka, mała Dorotka, przeprowadza się po śmierci swojej babci na Suwalszczyznę. Babcia pozostawia swojej wnuczce wiadomość, w której prosi o karmienie "przyjaciela domu" mieszkającego pod kredensem, co Dorotka oczywiście czyniła, aż do momentu, w którym okazało się, że dodatkowym mieszkańcem domu okazał się wąż, pozbawiony życia przez ojca Dorotki zaraz po tym, jak go zobaczyła i zaczęła krzyczeć na cały dom.
Ta niewinna śmierć węża staje się jednak przyczyną sporych kłopotów - do wsi wraca tajemnicza Łauma, aby zwalczyć swój głód niewinnymi dziećmi.

Cóż mogę powiedzieć o tym komiksie. Moje doświadczenie z polskim komiksem papierowym jest bardzo ubogie, aczkolwiek staram się to nadrobić (trochę kiepsko mi to idzie, bo miałam w ręce "Ostatni przystanek" Spella i jednak go nie kupiłam D:) także ciężko mi porównać to do innych prac. Komiks jest na prawdę przyjemnie narysowany, oprawa graficzna przypomina nieco "mroczniejsze" ilustracje do książeczki dla młodszych dzieci - a raczej dla takich się nie nadaje (scena z wujkiem-tirowcem czy nawet sam motyw śmierci babci Dorotki, która popełniła samobójstwo przez podpalenie się w lesie* przekreśla ten komiks jako prezent do zachęcania siostrzeńca do czytania w najbliższych latach). Kadry były dobrze rozłożone, przyjemnie się czytało, nie męczyło to wzroku, pożarłam to na jeden raz i później raz jeszcze.
Historia w komiksie również okazała się świetna - dostaliśmy miły motyw starych polskich legend, zostaliśmy skarceni za nie pamiętanie o rodowitych wierzeniach (Perkun nawet i chrześcijan ochrzanił za kiepskie wyznawanie wiary, jak szaleć to szaleć), zobaczyliśmy jak to ludziom nagle się pasja w życiu zmienia, jak to na wsiach ludzie gadają czy też przezabawny moment z księdzem:

Jak na pierwszą recenzje komiksu to poszło mi całkiem dobrze.
Reasumując:

10/10 za wszystko - i historię, i rysunek. Definitywne "must buy it" i kolejny autor, którego muszę kiedyś dopaść.

A taki fanart sobie wczoraj na zakończenie ferii walnęłam, także wrzucę go również tutaj.


Dla tych, co chcą większą zachętę - tutaj znajdziecie pierwszy rozdział Łaumy: http://lauma-krl.blogspot.com/2009/09/waz-szeptucha-i-stary-kredens.html

1 komentarz:

  1. Dzięki wielkie za przypomnienie o świetnym komiksie! Czytałam go podczas Dnia Publicznego Czytania Komisów w Gdańsku, siedząc sobie na trawce w Parku Oliwskim (więc klimacik był i pasował jak ulał;) ) Mnie również urzekła niecodzienna kreska, wciągająca historia i poczucie humoru świata widzianego oczami dziecka. Momenty grozy, smutku i tajemnicy wzmocnione czasem przerażającymi rysunkami sprawiły, że wczułam się w uczucia głównej bohaterki i nerwowo przewracałam strony. Komiks chwycił za serce i chętnie przy najbliższej okazji uzupełnię mim biblioteczkę (spocznie obok "Ostatniego przystanku" i "Gałgana" ;) ) Fanart przecudowny <3 Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Komentarze kocham niczym koty, więc postaraj się napisać coś więcej, żebym nie odpisywała tylko dziękuję ;)